Ogłoszenia

Już jest.!
Nowy rozdział.!
Proszę o komentarze ;) Bardzo, bardzo, bardzo, baaaaaardzo ;***
Kocham Was.!
Pozdrawiam Elena Katherine Gilbert Pirce ;*

czwartek, 25 grudnia 2014

Święta

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia,
chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najlepsze.
Abyście byli każdego dnia szczęśliwi, 
Aby w Waszym życiu było jak najwięcej dobrych momentów, a jak najmniej tych złych.
Oby Nowy Rok przyniósł Wam pomyślność,
Niech będzie lepszy niż 2014, ale gorszy niż 2016
Dużo szczęścia i słodyczy życzą 
Siostry Gilbert
Cullen'owie
Paczka z Mistyc Falls 
i ja - Elena Katherine Gilbert Pirce 


P.S Może nie powinnam mówić, ale zaczęłam pracę nad nowym rozdziałem ;** 
Trzymajcie kciuki :)
 

piątek, 31 października 2014

Przyjaźń to coś znacznie więcej... Znacznie więcej

Przepraszam...

------------------------------

Nerwowo przechadzała się po pokoju, co chwila spoglądając na rozświetlony ekran monitora.
Czekała i czekała.
Chodziła dalej. Czuła, że już niedługo wydepcze ścieżkę w nowym dywanie, niestety nie mogła się doczekać, na ten upragniony telefon, na który czeka już od wczoraj.
Zawsze kiedy się denerwowała, zaczynała chodzić bez celu, a kiedy na coś czekała do tego spoglądała co chwila na zegarek.
Tak było i dziś.
Kiedy robiła kolejne już z kolei niezliczone okrążenie pokoju, spojrzała po raz ostatni na komputer i kiedy po raz kolejny nie było na nim ani śladu wiadomości, zatrzymała się gwałtownie i zamknęła z impetem laptopa. Złapała z kluczyki od samochodu i torebkę.
Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Zbiera ekipę i do Nich jadą.
Nikt nie ignoruje Caroline Forbes.

***

Elena

Dziś postanowiłam zabawić się w pustelnika i nie wychodzić cały dzień z domu. Renesmee pojechała za miasto robić zdjęcia na Projekt Fotograficzny i zapowiedziała, że wróci późno. Więc cały dom jest dla mojego własnego użytku
Jest sobotnie przedpołudnie, a ja siedzę sobie w salonie, na kanapie pod kocykiem. Na kolanach mam laptopa, a w telewizji leci jakiś kiepski film. W głowie ciągle mam obrazy wczorajszego wieczoru, który był wprost idealny. Lepszego nie mogłam sobie wymarzyć, a to co się stało na końcu przeszło moja najśmielsze oczekiwania. Teraz tylko przyjdzie mi się zastanawiać, czy teraz jesteśmy parą czy nie? Ja go prawie w ogóle nie znam, a on nie zna mnie. Chociaż jak to mówią: Miłość jest ślepa, i choć się prawie nie znamy czuję, że mogłabym z nim być. Przy nim czuję się bezpiecznie, doprowadza mnie do śmiechu, a nie wiele mężczyzn może się tym pochwalić. Ciekawi mnie też jeszcze jedna kwestia, a mianowicie Katherine...Czy Stefan nie zainteresował się mną tylko dlatego że wyglądam jak ta suka?
Moje chaotyczne myśli przerwał sygnał mojego telefonu. Szybko wzięłam go do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Moje usta i oczy mimowolnie zaczęły się uśmiechać, kiedy zobaczyły na wyświetlaczu imię Stefano.


Dziękuje za wspaniały wieczór.
S.

Szybko wystukałam odpowiedź:

To ja powinnam Ci dziękować.
A więc: To ja dziękuje za cudowny wieczór.
E.


Może dałabyś się zaprosić jeszcze raz?
S.


Kiedy to przeczytałam, moje piski rozniosły się po całym domu. Odpisując mu zachowałam kamienną twarz, ale w środku piszczałam jak małe dziecko na widok nowej zabawki!


Nic nie stoi na przeszkodzie.
E. 

Kiedy wysłałam wiadomość, czekałam na odpowiedź. Może jednak coś z tego będzie, może On nie widzi we mnie swojej byłej miłości, tylko mnie, może.... I właśnie w tym momencie, moje rozmyślania, przerwało natrętne walenie do drzwi. Tak WALENIE. Nie, kulturalne pukanie, tylko walenie. 
Ociągając się podniosłam się z kanapy, a "pukanie" ciągle nie ustawało.  Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę z myślą, że nawrzucam temu, kto śmie mi przeszkadzać. Ale kiedy otworzyłam z rozmachem drzwi, przekleństwo, które miałam na ustach uleciało, bo zobaczyłam!:
- Caroline!-  krzyknęłam i przytuliłam mocno. Odwzajemniła się tym samym
- Wow! Co trzeba zrobić, żeby zasłużyć sobie na takie przytulanki?- usłyszałam męski, znajomy głos. Szybko puściłam Car, i podbiegłam do mojego brata.
- Jeremy! Jak ja za tobą tęskniłam- mówiłam trzymając go w ramionach, albo to raczej on trzymał mnie. Serio, był szczupły, ale napakowany. Taki już los Łowcy Wampirów.
- Też się cieszę, że Cię widzę siostra- powiedział tuż przy moim uchu. Po chwili niechętnie się od niego oderwałam.
- Co wy wszyscy tu robicie?
- Cóż dawno się nie widzieliśmy, tęskniliśmy- powiedział Matt
- A tak po za tym, to Caroline nie mogła już wysiedzieć i już z samego rana kazała nam się pakować...- zaczął Tyler wchodząc po schodach na werandę.
-... I już od bladego świtu jesteśmy w drodze- dokończyła Bonnie, podeszła i przytuliła mnie. Tak bardzo się cieszyłam, że widzę ich wszystkich. Miło będzie spędzić czas tak jak dawniej. Pogadać, pośmiać się razem... upić się.
- Będziemy tak tu stać, czy w końcu zaprosisz nas do środka?- moje rozmyślenia przerwała Caroline.



Uśmiechnęłam się i gestem zaprosiłam ich do środka. Chłopaki wnieśli torby i postawili je w przedsionku, a dziewczyny od razu poczuły się jak u siebie w domu.
- Czujcie się jak u siebie- powiedziałam.
- Serio? Przez całą sobotę zamierzałaś wylegiwać się na kanapie i oglądać "American Next Top Model" ?- dobiegł mnie głos Car z salonu. Poszłam tam, a chłopaki za mną.
Kiedy weszłam zobaczyłam, że Bonnie przegląda półkę z książkami, a Caroline stoi i patrzy z politowaniem na moje "gniazdko" jakie urządziłam sobie na kanapie.
- Tak. Właśnie tak miałam zamiar spędzić dzisiejszy dzień.
- I w ogóle jak Ty wyglądasz- zdawała się w ogóle nie słyszeć mojej wypowiedzi. Popatrzyła na mój strój z krzywą miną. Chłopaki nie mogli powstrzymać się od śmiechu- Włosy nie umyte, zero makijażu i jesteś w dresach. Czy przyjaźń ze mną niczego Cię nie nauczyła? Na przykład tego, że pilnuje się wyznaczonej godziny rozmowy internetowej, wiedząc, że najlepsza przyjaciółka czeka na relacje z randki, na którą Ona sama nie musiała Cię umawiać? Na którą poszłaś dobrowolnie, a nie z mojego przymusu?!...
- Caroline!- spojrzała na mnie i zamilkła... na chwilę- Bierz czasem oddech- uśmiechnęłam się. Car, głęboko odetchnęła.
- Caroline, daj jej spokój, widzisz, że jest sama, pewnie chciała odpocząć, bo wieczorze pełnym wrażeń- przy ostatnich słowach uśmiechnęła się do mnie znacząco, a ja przewróciłam oczami.
- Właśnie- zaczął Jer- Gdzie jest Renesmee?- zapytał z uśmieszkiem.
- Pojechała z samego rana do miasta... Na śniadanie..., ale mogę ją spróbować wydzwonić- powiedziałam i podeszłam po komórkę, którą zostawiłam na kanapie na której teraz leżeli Matt i Tyler.  Wybrałam odpowiedni numer i nie musiałam czekać długo..
- Przeszkadzasz mi El- po drugiej stronie usłyszałam znudzony głos Ness.
- Pakuj swój tyłek do samochodu i natychmiast przyjeżdżaj.
- Jeszcze nie skończyłam, mówiłam, że będę wieczorem- zaczyna być poirytowana.
- Przyjedź, a nie pożałujesz. Zaufaj mi- po drugiej stronie usłyszałam westchnienie.
- Jeśli to "coś" nie będzie warte mojej uwagi to skopie Ci tyłek- od razu się rozłączyła. Wiedziałam jaka będzie reakcja na to jak zobaczy Jeremy'ego. Mam nadzieje, że jej pokój jest dźwiękoszczelny, bo w przeciwnym razie trzeba się będzie ewakuować z domu.
- Um, pójdę się przebrać, a wy tu sobie siedźcie- musiałam coś szybko ze sobą zrobić.
- Nie, poczekaj, pójdziemy z tobą, męska część towarzystwa urządziła tu sobie "męską jaskinie". Nie będę tu z nimi siedziała kiedy grają na X- Box'ie- oznajmiła Bonnie.
- Okey- ruszyłam schodami na górę, a dziewczyny za mną. Panowie byli zbyt pochłonięci jakże pasjonującą rozrywką jaką jest granie.
Kiedy zamknęły się za nami drzwi od pokoju, poszłam po jakieś względnie, normalne ubranie.
- Ładnie się tu urządziłyście
- Dzięki- odpowiedziałam Bonnie z łazienki, gdzie szybko zakładałam jeansy.
- Tak, cudownie.  Ale teraz opowiadaj o tym całym Stefanie- chociaż byłam w łazience widziałam jej szeroki uśmiech i te ogniki w głębokich zielonych oczach. Właśnie za to uwielbiam Car. Jest bezpośrednia i szczera, aż do bólu, nigdy nie kryje tego co myśli, ale z drugiej strony potrafi dochować tajemnicy jak nikt inny.
- A co chcecie wiedzieć?- zapytałam związując włosy, by po chwili być już w pokoju i siedzieć na komodzie.
- Wszystko! Jak się poznaliście? Gdzie zabrał Cię na randkę? Jaki jest? Czy jest zabawny?, przystojny?, inteligentny? przystojny?. Jaki ma kolor oczu? Czy jest wysoki? Jaki ma głos? Skąd pochodzi?... WSZYSTKO!
- Musisz jej wybaczyć. Wiesz jaka jest, kiedy chodzi o sprawy sercowe.. szczególnie twoje- zaczęła Bonnie- Bez urazy, ale zawsze byłaś "anty-randkowa", to dla niej/nas duży szok- zaczęła się śmiać. Przewróciłam oczami i wróciłam spojrzeniem na Car, która nie mogła wysiedzieć na miejscu.
- Więc nazywa się Stefano Salvatore. Pochodzi z Włoch. Jest wysoki. Szczupły i umięśniony za razem. Ma zielone oczy. Bardzo inteligentny i zabawny... Nie wiem jak mam Ci opisać jego głos? Sama musisz go usłyszeć. Poznaliśmy się na szkolnym parkingu. Do miasta wprowadzili się kilka dni po nas. A na pierwszą randkę, to nawet nie wiem gdzie mnie zabrał, ale była tam piękna altana i wyśmienite jedzenie... Hmm...
- O rany! Ty się najnormalniej w świecie zakochałaś!
- Co?! Nie! No, bo jak można się w kimś zakochać, prawie w ogóle go nie znając?
- Uwierz mi takie sprawy wyczuwam na kilometr.
- Po za tym kiedy tak o nim mówiłaś to miałaś maślane oczka- zagaiła Bonnie.
- Och, dajcie mi już spokój!- ogarnęła mnie frustracja. Czy to dziwne, że człowiek... Nie! Przepraszam. Wampir, może się zauroczyć?- Po za tym....
- JEREMY! - moją dalszą wypowiedź przerwał krzyk Renesmee na dole.
- Jest i Ona- zaśmiała się Bonnie- Chodźmy się przywitać- rzuciła i zaczęła iść w stronę drzwi.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy- ostrzegła mnie Car i poszłyśmy na dół.
A na dole oczywiście na pierwszym planie zastaliśmy Ness i Jer'a w namiętnym pocałunku. Bardzo namiętnym.


- Nawet nie miała czasu się z nami przywitać- zaśmiał się Matt.
- Och, przepraszam no- zaśmiała się Ness łapiąc oddech- Po prostu, tak dawno go nie widziałam- z jej oczu, aż wylewała się miłość, podobnie jak u mojego braciszka.
- Co nie zmienia faktu, że czuję się urażony- Ness zaśmiała się i przywitała kolejno z każdym.
- A teraz przepraszam, ale muszę się nacieszyć moim facetem zanim znów go nie zobaczę przez kilka tygodni- powiedziała i pociągnęła go w stronę drzwi wyjściowych. Aż miło na nich popatrzeć. Są tacy szczęśliwi.
- Kto by pomyślał, że nie mają siebie dosyć- usłyszeliśmy od drzwi.
- Bella!- krzyknęła Car i już po chwili była w jej ramionach- Tęskniłam.
- Ja też Car, ja też- szepnęła gładząc ją po plecach.
- Nie no, ja nie mogę. Aż mnie zemdliło od tej całej miłości- zaczął Tyler.
- Tylko tak mówisz.. Wiem, że tak na prawdę to chcesz się do nas przyłączyć.
- Och, rozgryzłaś mnie- powiedział, podszedł i przytulił Car i Bell
- Nie będę tak stał, bo to będzie głupio wyglądało- powiedział Matt i też dołączył do grupowego uścisku, a zaraz potem ja i Bonnie.
- Uznaliśmy, że nacieszymy się sobą, dopiero potem jak nacieszymy się wami- usłyszeliśmy głos Ness.
- No to co? Jak za starych dobrych czasów?- zapytał Tyler
-Szkoda, że nie może być już tak zawsze- rzuciłam
- Cieszmy się tym co jest, chwilami kiedy jesteśmy wszyscy razem- rzekła Bonnie.
- Upijmy się jak za starych dobrych czasów- rzucił Matt
- Tylko tym razem kulturalnie w domu, a nie w lesie na cmentarzu- zaśmiała się Bella.
I w takim oto nastroju poszliśmy do salonu, wyciągneliśmy Burbon, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piliśmy. I właśnie w takich chilach byłam najbardziej szczęśliwa. To w takich chwilach właśnie pomimo tego, że nie miałam rodziny czułam, że ją mam.
To nie tylko moi przyjaciele. To moja rodzina.






--------------------------------------------------------------------------------------


Jak już pewnie wiecie, z filmiku ten blog zostaje oficjalnie ZAWIESZONY.
 Przykro mi z tego powodu, ale cóż... Tak musiało się stać.

Przepraszam Was. Na wasze ręce oddaje NA RAZIE ostatni rozdział. 
Mam nadzieje, że niedługo do Was wrócę i mam nadzieje, że mnie nie zostawicie :)
Chcę podkreślić, że to nie jest ostatni rozdział na zawsze. Powrócę do tej historii, bo jest mi ona bliska.

Jeśli chcecie się ze mną kontaktować meil bloga jest taki : zmierzch.mojahistoria@wp.pl

Na razie się z wami żegnam :C

Pozdrawiam :)
Elena Katherine Gilbert Pirce ;* 




sobota, 25 października 2014

WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE !

Przyszedł ten okropny czas kiedy przyszło mi zawiesić działalność mojego bloga...
Jest mi z tego powodu wstyd...
Ale na pewno tu wrócę !!!
Nie chcę zostawić tej historii bo na prawdę wiele dla mnie znaczy, ale czasami są takie sytuacje kiedy człowiek już nie może dłużej ciągnąć pewnych rzeczy...
Dlatego proszę o wyrozumiałość :)

Pozdrawiam. Elena Katherine Gilbert Pirce ;*


 A tu macie adres bloga: zmierzch.mojahistoria@wp.pl


sobota, 16 sierpnia 2014

Nominacja ;)

Nominację otrzymałam od: Julaaa (http://isabellaijakedziecicharliego.blogspot.com)


Dziękuje za nominacje :) 

Pytanka

1. Dlaczego założyłaś/eś bloga?
    Bloga założyłam ponieważ, mało jest opowiadań typu "Bella i Renesmee bez Edwarda". Chciałam też pokazać, że Bella może być twarda, niezależna i "niegrzeczna".

2. Co sądzisz o tatuażach? Masz jakiś?
    Kocham dziary! *_* Są piękne (niektóre) Niestety żadnego nie posiadam gdyż jest za młoda ;c Na samym końcu pokaże, jakie tatuaże chciałabym mieć :)

3. Jaka jest twoja ulubiona książka? Dlaczego akurat ta?
    A czy matka może wskazać swoje ulubione dziecko?

4. Jaki jest twój sposób na nudę?
    Czytanie, spędzanie czasu ze znajomymi, bądź uprawianie sportu <3

5. Ulubiony kolor?
    Zielony, czerwony i czarny

6. Jaki jest twój ulubiony zespół bądź muzyk?
    Mój ulubiony zespół to Aerosmith, a mój ulubiony muzyk to Axl Rose :)

7. Która klasa po wakacjach? Cieszysz się, że za niedługo trzeba iść do szkoły?
   Po wakacjach 3 gimnazjum. Poniekąd się cieszę, bo już się nie mogę doczekać powrotu moich seriali <3 jak i też zaczyna mi się trochę nudzić :) Ale z drugiej strony nie będę miała czasu na małe przyjemność takie jak czytanie moich kochanych książek ;ccc

8. Masz rodzeństwo?
    Tak -,-

9.  Ile  masz lat?
     Kobiet nie pyta się o wiek ;) Ale jeśli chcesz wiedzieć to mam 15, a 6 stycznia kończę 16 ;)

10. Wolisz wakacje w kraju czy za granicą?
     Wakacje u babci na wsi. W hamaczku z dobrą książką w ręce i lemoniadą na stoliku, w słuchawkach ulubiony zespół <3 Żyć nie umierać ( I oczekiwać na kuzynkę z którą będę robić powyższe rzeczy )

11. Co cię inspiruje?
     Książki które czytam, własne doświadczenia, historie opowiedziane przez znajomych...

12. Jakiego typu blogi czytasz?
      Kocham czytać blogi o Hogwarcie <3 Czasach Lily Evans i Huncwotów <3 
     Jeśli jakieś znacie to podeślijcie mi linki ;*  


 Taki tatuaż chciałabym/ będę mieć :)
I jeszcze chciałabym mieć jakiś napis na przedramieniu, ale to musi być przemyślane i mieć jakieś przesłanie, bo inaczej tatuaż nie ma sensu
:) 


Ja niestety nikogo nie nominuję :( 
Przepraszam

Pozdrawiam ;)
Elena Katherine Gilbert Pirce ;*

P.S Informuję że do poniedziałku pojawi się nowy rozdział na
"Bella i Edward- Historia jakiej się nie spodziewaliście"



środa, 9 lipca 2014

9. "To było niesamowite!"

Oczami Eleny

muzyka :)

Obudziło mnie denerwujący dźwięk budzika. Nie otwierając oczu, wymacałam budzik stojący na szafce obok łóżka i wyłączyłam denerwującą melodyjkę. Przekręciłam się na plecy i nakryłam głowę poduszką, licząc jeszcze na odrobinę słodkiego lenistwa.
Zapadłam właśnie w drzemkę, kiedy do mojego pokoju wpadła Renesmee i rzuciła się na mnie.
- Wstawaj Misiaczku- powiedziała słodziutko zaglądając pod poduszkę na mojej twarzy- Mamy nowy piękny dzień- zaśmiała się. Westchnęłam i zrzuciłam ją z siebie, a zarazem z łóżka. Uśmiechnęłam się pod nosem i przewróciłam na brzuch, tuląc do siebie poduszkę.
- O nie. Tak nie będziemy się bawić- mruknęła i ściągnęła za mnie kołdrę, a następnie chwyciła mnie za nogę i zrzuciła z łóżka.
- Czy możesz uprzykrzać życie z rana komuś innemu, a nie mnie?- zapytałam wstając.
- Niestety nie- westchnęła- Bella z rana pojechała na jakieś zawody biegowe i nie mam komu dokuczać- zrobiła smutną minkę- A tak po za tym, to ubieraj się, bo spóźnimy się do szkoły- uśmiechnęła się i wyleciała z pokoju, zostawiając mnie samą. Pozbierałam się i poszłam do garderoby. Wzięłam wcześniej przygotowany zestaw i poszłam do łazienki.Wzięłam długi, gorący prysznic. Wysuszyłam włosy i założyłam wcześniej wybrany strój. Szybciutko zrobiłam makijaż i związałam włosy w kucyk, a następnie go natapirowałam. Jeszcze tylko przelotnie spojrzałam w lustro. Spodobało mi się to co w nim zobaczyłam. Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do pokoju. Zabrałam z niego torbę, telefon i ruszyłam do kuchni gdzie czekała na mnie Ness (fryzura).
- Nareszcie Księżniczka raczyła zejść- powiedziała z przekąsem znad miski z płatkami. Odłożyłam torbę na krzesło. Pokazałam jej język i poszłam nalać sobie kawy- Bardzo dojrzałe zachowanie siostrzyczko- uśmiechnęłam się do niej znad kubka z kawą.
- A tak w ogóle to gdzie jest Bella? Powiedziałaś tylko, że pojechała na biegi- zapytałam opierając się o blat.
- Ma jakieś finały stanowe w Biegach Długich, czy jakoś tak. Rano bezczelnie mnie obudziła i powiedziała, że wróci jutro- odpowiedziała wkładając miskę i łyżkę do zmywarki- Tyle wiem. Ale  po o my  się o  Nią martwimy?  Jeśli będzie w złym humorze to wytłucze pół miasta. Norma- powiedziała wyciągając z szafki kubek i nalała sobie do niego kawy.
- Hmm... W sumie racja- mruknęłam.
- Denerwujesz się przed randką-  zapytała z przekąsem po chwili ciszy. Boże wiedziałam, że niedługo z tym wyskoczy. Ja jednak postanowiłam zachować spokój.
- To tylko przyjacielskie spotkanie...- zaczęłam, ale w głębi ducha myślałam zupełnie inaczej. Chciałam, aby z tego "spotkania" wynikło coś więcej.
- Weź przestań gadać głupoty- żachnęła się- Takie kity to możesz wciskać Caroline, ale nie mnie- zaśmiała się. I właśnie w tym momencie, jakby na zawołanie rozdzwonił się  mój telefon, a dzwoniła oczywiście... Caroline. Odebrałam i przełączyła na głośnomówiący.
- Dlaczego dowiaduję się ostatnia, że masz dziś randkę z mega przystojniakiem?!- wyrzucała z siebie słowa z szybkością karabinu maszynowego. Rzuciłam mordercze spojrzenie Ness, ale ona zrobiła zdziwioną minę.
- Ciebie też miło słyszeć Car- westchnęłam.
- Daj sobie spokój, z czułościami. Opowiadaj- zażądała.
- Ale nie ma o czym opowiadać- powiedziałam sfrustrowana. Czemu one nie dają mi żyć.
- Eleno Blanco Gilbert! Nie denerwuj mnie!- Boże! z kim ja się przyjaźnie?
- Car, umówmy się, że opowiem Wam- Tobie i Bonnie wszystko co się dzisiaj działo, ze wszystkimi szczegółami- modliłam się by to na nią podziałało. Po drugiej stronie zapadła chwilowa cisza.
- Hm. No dobra. Niech Ci będzie- westchnęła- Ale nie myśl sobie, że Ci odpuszczę.
- Nie śmiem w to wątpić- westchnęłam. Widziałam jak Renesmee próbuje powstrzymać się od śmiechu.
- Miłego dnia dziewczyny. Pa. 
- Pa Caroline. Kochamy Cię- powiedziała Ness. Rozłączyłam się.
- Zanim się na mnie wydrzesz pragnę Cię powiadomić, że nic nie powiedziałam Caroline- zaczęła się bronić Ness. Już miałam jej powiedzieć co o tym myślę, kiedy dostałam sms-a.


Nie ma za co ;*
Bell ;)

- Taaa... wiem, że to nie Ty jej to powiedziałaś- westchnęłam i podałam jej telefon. Zaczęła się śmiać.
- Och... Wiedziała kiedy wybrać moment, żeby Ci dokuczyć. Jest teraz w bezpiecznej odległości od Ciebie. 
- Ale kiedyś musi wrócić- stwierdziłam- Wtedy się nie pozbiera- Ness dalej się śmiała, kiedy pakowała do torby butelkę z krwią, jedną podała mi. 
- Chodźmy już bo się spóźnimy, a mam test z hiszpańskiego- powiedziała zakładając torbę na ramię, wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę garażu. W przejściu jeszcze chwyciłyśmy kurtki i kluczyki do mojego samochodu. 
- Uczyłaś się w ogóle do tego testu- zapytałam z powątpiewaniem siadając za kółkiem. Ness już siedziała na miejscu dla pasażera. 
- No. Soy demasiado bueno para ellos, y ellos son demasiado débiles para mí (tł. "Nie. Jestem dla nich za dobra,a oni są dla mnie za słabi.").- dopowiedziała płynną hiszpańszczyzną(?). Zaśmiałam się i wyjechałam na drogę. 
- Por lo tanto, vamos a demostrar a todos que son débiles (tł. "Zatem ruszajmy, aby udowodnić wszystkim, że są słabi").- I tak, w nareszcie dobrych humorach pokonałyśmy drogę do szkoły.


***

Oczami Renesmee


Elena chwilę temu poszła matematykę, a ja stoję pod swoją szafką i pakuje potrzebne mi na dzisiaj książki. Chwilę temu dzwonił dzwonek i jestem pewna, że się spóźnię, ale jedno małe spojrzenie w oczy nauczyciela i będzie po sprawie. Już miałam zatrzasnąć drzwiczki, ale "ktoś" zrobił to za mnie. O sąsiednią szafkę opierał się Damon Salvatore i uśmiechał od ucha do ucha.
- Czy Ty, aby nie nie jesteś za stary na tą szkołę?- zapytałam stając na przeciw niego.
- Może, tak troszkę- odpowiedział z udawaną powagą




Poprawiłam torbę na ramieniu, wyminęłam go i poszłam w swoją stronę. Moja samotna wędrówka nie trwała długo, ponieważ zaraz mnie dogonił.
- Gdzie masz swoje siostry? Myślałem, że jesteście jak Trzej Muszkieterowie. No wiesz, "jeden za wszystkich wszyscy za jednego"- próbowałam powstrzymać wpełzający na moją twarz idiotyczny uśmiech, ale po prostu się nie dało.
- Zawsze jesteś taki denerwujący?- zapytałam odwracając się w jego stronę.
- Yep. To mój wrodzony talent- uśmiechną się. Co jak co, ale ten jego uśmiech jest zabójczy.
- Elena poszła na matematykę, a Bella z samego rana pojechała na biegi- powiedziałam po chwili- A ja jestem już spóźniona na hiszpański- westchnęłam. Chyba jednak będę musiała zdawać w innym terminie- Skoro nie jesteś za stary na liceum, to czy nie powinieneś iść na lekcje?- zapytałam zadziornie.
- Jestem ulubieńcem nauczycieli- uśmiechnął się- Mogę robić co chcę, kiedy chcę i z kim chce- zakończył kiedy stanęliśmy przed drzwiami klasy, w której miałam zajęcia.
- Przykro mi, ale ja nie jestem "ulubieńcem nauczycieli" i mnie takie przywileje nie obowiązują- Westchnęłam z udawanym smutkiem, kładąc dłoń na klamce drzwi.
- Jestem pewien, że jeśli byś się postarała to mogłabyś zostać czyją kolwiek ulubienicą- powiedział zaglądając mi głęboko w oczy. Znam to spojrzenie.
- Nie ze mną te numery- powiedziałam mrużąc oczy. Damon zamrugał parę razy i odsuną się kawałek.
-Zawsze warto spróbować- westchnął. Pokręciłam głową z uśmiechem, pociągnęłam za klamkę i weszłam do klasy- Do zobaczenia- usłyszałam kiedy zamykały się drzwi.


***

Oczami Eleny

Pora lunchu w szkole to mój ulubiony czas. 
Jest to czas kiedy można się urwać od męczących nauczycieli i dusznej klasy. Na prawdę ciężko jest wytrzymać w klasie pełnej krwi. Mam dużą samokontrolę, ale no przecież nikt nie jest z kamienia.
Dlatego tak właśnie lub tak porę obiadową, bo mogę się pożywić i później z czystym sumieniem mogę iść na ostatnie lekcje.
Właśnie grzebię w swojej szafce. Śpieszę się, bo na stołówce czeka na mnie Renesmee. Szybko z samego końca wyciągam butelkę z posiłkiem i zatrzaskuję szafkę. Odwracam się i z impetem na kogoś wpadam. Okazuję się, że tym kimś jest Edward Cullen.
- Czego chcesz?- pytam niezbyt grzecznie.
- Gdzie jest Bella?
- Och, nagle zaczęła Cię interesować?
- Chcę z nią porozmawiać- powiedział spokojnie- Czy powiesz mi gdzie Ona jest?
- Trzymaj się od mojej siostry z daleka- wycedziłam przez zęby- Jestem pewna, że nie chciałaby z Tobą rozmawiać.
- Prędzej czy później będzie musiała to zrobić- naszej wymianie zdań zaczęło się przyglądać coraz więcej ludzi, co nie było mi na rękę.
- Sama zdecyduje czy chce z Tobą rozmawiać- warknęłam- A teraz przepraszam- powiedziałam i wyminęłam go.  Szybkim krokiem przeszłam do stołówki, gdzie przy stoliku czekała na mnie Ness, Damon i Stefan.  Zdenerwowana usiadłam obok nich i zaczęłam wygrzebywać obiad z torby. Upiłam spory łyk i głęboko odetchnęłam. Czułam na sobie spojrzenia obecnych przy stoliku.
- Co się stało?- zapytała Ness.
- Cullenowie się stali- odpowiedziałam.
- Zaczepiali Cię?
- Tylko Edward. Chciał wiedzieć gdzie jest Bella.
- Teraz sobie nagle o niej przypomina. A gdzie był przez ostatnie lata?
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać- odpowiedziałam.
- Ostatnio się nad czymś zastanawiałam- westchnęła Ness, po chwili- Czy nie powiedzieć Cullen'om prawdy... O mnie- zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Bracia Salvatore popatrzyli na siebie, a potem na nas. Siedzieli cicho i nie wtrącali się.
- Wiesz Ness... To twój wybór. Zrobisz co będziesz chciała, ale najpierw pogadaj z Bell- Renesmee pokiwała głową.
- To tylko takie przemyślenia. Nie wiem czy chcę to zrobić- siedzieliśmy chwilę w ciszy, a później zaczęłyśmy gadać z chłopakami i atmosfera stała się luźniejsza.
Ulżyło mi z tego powodu.

***

Już od jakiegoś czasu siedzimy w domu.
Stefan już nie długo ma po mnie przyjechać, a ja sterczę w garderobie i szukam czegoś odpowiedniego na nasze spotkanie. Zdecydowałam, że muszę wyglądać seksownie, ale nie ździrowato, elegancko, ale na luzie, poważnie, ale zarazem uroczo. Przewróciłam całą garderobę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, ale nic takiego nie znalazłam. Kiedy grzebałam w stercie ciuchów na podłodze, do pokoju weszła Ness z czarnym pudełkiem w rękach.
- A tobie co? Tornado przeszło po garderobie?- zapytała. Posłałam jej mrożące krew w żyłach spojrzenie, na co ta tylko się uśmiechnęła.
-Zamiast się szczerzyć to może byś mi pomogła?- na jej usta wpełzł jeszcze szerszy uśmiech.
- Właśnie po to tu przyszłam- podeszła do mnie i wręczyła mi czarne pudło z czerwoną kokardą. Popatrzyłam na Ness, później na pudełko i ...- No otwórz to!-powiedziała zniecierpliwiona. Zrobiłam tak jak kazała. Otworzyłam pudełko, a w środku znalazłam piękną czarną sukienkę. To było dokładnie to czego szukałam przez cały czas.
- Wow... Ness... Ona jest śliczna!- powiedziałam wstając. Podeszłam do lustra, przykładając sukienkę do ciała.
- Miałam nadzieje, że Ci się spodoba- podeszła i stanęła za mną- Teraz muszę szukać nowego prezentu urodzinowego dla Ciebie- zaśmiała się.
- Dziękuje- odwróciłam się i objęłam ją mocno. Z westchnieniem odwzajemniła mój uścisk.
- Dla Ciebie wszystko, siostrzyczko- zaśmiała się puszczając mnie- A teraz czas zrobić Cię na bóstwo, aby Stefano padł na kolana- zaśmiała się i pociągnęła mnie do łazienki.


***

Stefan był punktualny. Zjawił się po mnie o 06:30pm.
- Witaj- powiedział kiedy otworzyłam mu drzwi- Wyglądasz pięknie- zrobiło mi się gorąco na to wyznanie.
- Dziękuje. Ty też wyglądasz nieźle-  rzuciłam nonszalancko.
- Idziemy?- zapytał grzecznie.
- Tak. Jasne- odpowiedziałam i wzięłam kurtkę.
- Bawcie się dobrze dzieciaki- powiedziała Ness, pojawiając się znikąd. Stefan się uśmiechnął. Posłałam jej morderczy uśmiech przez ramię kiedy zamykałam drzwi. Stefan podał mi ramię. Przyjęłam je z uśmiechem i dałam się poprowadzić do jego samochodu.  Jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi od strony pasażera.
- Czy mogę wiedzieć dokąd mnie zabierasz?- zapytałam kiedy siadał  za kółkiem.
- Niech to będzie niespodzianka- odpowiedział tajemniczo. Nie odzywałam się już i dałam się powieźć w nieznane.


***

muzyka

 Po kilkunastu minutach jazdy, w oddali ujrzałam mały świecący punkt. Zaczęłam się zastanawiać jaki to pomysł narodził się pod tą bujną czupryną Stefana.
- Niech zgadnę: Dalej nie powiesz mi dokąd mnie zabierasz?-uśmiechną się znowu i spojrzał na mnie- Dobra! Niech Ci będzie.
Po kolejnych kilku minutach jazdy moim oczom ukazała się piękna altana. Było w niej pełno świec. Na środku stał zastawiony stół i dwoje krzeseł. Zaparło mi dech w piersiach. Stefan zatrzymał samochód dokładnie naprzeciw ścieżki prowadzącej do altanki. Szybko wyskoczył z samochodu i otworzył przede mną drzwi. Podał mi rękę i pomógł wysiąść z auta, a ja dalej byłam w szoku.
- Podoba Ci się?- zapytał. Pokiwałam głową. Nie stać mnie było w tym momencie na nic więcej. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak pięknego.
- Pomyślałem, że lepiej będzie się spotkać z dala od ludzi. Chciałbym lepiej Cię poznać- uśmiechną się.
- Jest pięknie- powiedziałam w chwili kiedy wprowadził mnie do środka. Otuliło mnie ciepło świec. I choć na ziemi leżał jeszcze gdzie nie gdzie śnieg, mi było ciepło.  Stefan odsuną mi krzesło bym mogła usiąść, sam zaraz zajął miejsce na przeciw mnie i nalał nam wiana.
- Mam nadzieje, że lubisz włoskie jedzenie?- zapytał
- Uwielbiam- uśmiechnęłam się i podniosłam srebrną pokrywę, która spoczywała na moim talerzu. Risotto. Uwielbiam.
- Smacznego.
- Wzajemnie- uśmiechnęłam się i wzięłam pierwszy kęs. Mmmm... najlepsze risotto jakie jadłam w życiu. Westchnęłam z uznaniem.
- Dobre?
- Najlepsze jakie jadłam. Ktoś kto potrafi tak gotować mogłabym poślubić.
- Cieszę się- uśmiechną się tajemniczo.
- Co ja takiego powiedziałam?- zapytałam.
- Nie nic- zaśmiał się i wziął łyk wina. Dalej jedliśmy w ciszy.
Po skończonym posiłku rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy....

(*nie będę was zanudzać tym o czym rozmawiali, puśćcie wodze fantazji... byle nie za daleko xD)


Kilka godzin później. Już pod naszym domem

- Wspaniale się dziś z Tobą bawiłem Eleno- powiedział, kiedy staliśmy pod schodami prowadzącymi do nas do domu.
- Ja też się wspaniale bawiłam- uśmiechnęłam się- To był cudowny wieczór- zapadła krępująca cisza. W końcu to ja postanowiłam się odezwać pierwsza- To ja już pójdę- westchnęłam- Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś to powtórzymy- uśmiechnęłam się.
- Z pewnością- uśmiechnął się.
- To do zobaczenia- odwróciłam się i chciałam wejść na schody, kiedy poczułam, że ktoś za nadgarstek  ściąga mnie w dół. Wpadłam w ramiona Stefana. Byłam trochę oszołomiona. Stefan się uśmiechał. Pochylił się i mnie pocałował. Mimowolnie przymknęłam oczy. O ja!.... Ale on całuje!
Po chwili oderwał się ode mnie, a mi aż tchu brakowało.
- Miłej nocy Eleno- powiedział i poszedł w stronę samochodu.
Jeszcze trochę zamroczona dotknęłam palcami ust. Po chwili na moją twarz wpełzł głupi uśmiech. Cała w skowronkach wbiegłam do domu. W salonie grał telewizor, co znaczyło, że Ness jeszcze nie śpi. Weszłam do salonu i opadłam na kanapę obok niej. Wpatrywałam się w sufit dalej z tym głupim uśmiechem. Czułam na sobie spojrzenie siostry.
- Po twoich maślanych oczkach i głupkowatym uśmiechu, zakładam, że randka się udała?
- I to jeszcze jak. To było niesamowite!- spojrzałam na nią.
Bardzo się cieszę. Aha! Caroline dzwoniła już chyba ze 6 razy. Powiedziała, że jeśli jutro z rana do niej nie zdzwonisz to pofatyguje się tu i na Ci nakopie- cała Caroline. Musi znać wszystkie plotki. Westchnęłam i wstałam.
- Idę spać. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Z pod kołdry wygrzebałam piżamę. Poszłam do łazienki, zmyłam cały makijaż, rozczesałam włosy i wzięłam 5 minutowy prysznic. Kiedy dotarłam do łóżka i weszłam pod ciepłą kołderkę wiedziałam, że przez całą noc będę śnić o pocałunku Stefana. I o tym co zaczynam do niego czuć.




-----------------------------------------------------------------

Dziękuje za to, że jesteście :) 
Jak tam wakacje?
Gdzie się wybieracie?
Ja 14 lipca wyjeżdżam do Pobierowa i nie będzie mnie cały tydzień  :) Mam nadzieje, że wana mi tam dopisze :) 

Pozdrawiam ;)
Elena Katherine Gilbert Pirce ;*

niedziela, 20 kwietnia 2014

A, w te Święta życzę Wam...

 
Życzenia!
 
 
 
 
 


Jaj przepięknie malowanych
 Świąt wesołych, roześmianych
 W poniedziałek kubeł wody
Szczęścia, zdrowia oraz zgody Życzą:
 
Siostry Gilbert
Bracia Salvatore
Rodzina Cullen 
Katherine Pirce
Paczka z Mistic Falls 
Elena Katherine Gilbert Pirce

Pogodnych Świąt Wielkiej Nocy!
:)



wtorek, 8 kwietnia 2014

8. Pewien układ. I randka

   Oczami Eleny

   Po dotarciu do domu, szybko poszłam do swoje pokoju, aby się przebrać. W końcu mieli do nas przyjść sławni bracia Salvatore. Słyszało się o nich to i owo... Na przykład od  Katherine...

   Właśnie. Katherine.
   Mój sobowtór.
   Mój cień,
   Moja zmora.
  Druga ja.
  Zniszczyła  moje życie. Więc ja postanowiłam zniszczyć jej. Wet za wet jak to mówią.


 Retrospekcja


Katherine poznałam 58 lat temu, kiedy mieszkałam z rodzicami i bratem w Fells Chruch. To właśnie ona zmieniła mnie w wampira i zabiła moich rodziców.
Postanowiła się ze mną "zabawić". Uznała, że skoro jestem jej sobowtórem nic się nie stanie jeśli podszyje się pode mnie, a prawdziwą mnie zamknie w piwnicy ruin domu Lightwoodów. To był najgorszy tydzień w moim życiu. Kiedy siedziałam przykuta do ściany, Katherine zebrało się na zwierzenia ze swojego nędznego życia. Uznała, że powinnam umrzeć dobrze poinformowana. Mówiła mi o tym jak rodzicie się jej wyrzekli, o tym jak ucieka przed "kimś" i oczywiście o słynnych barciach Salvatore. Zawsze kiedy o nich mówiła na jej twarz wstępowały jakieś uczucia. Ale jednak zawsze się uśmiechała się kiedy mówiła o Stefanie.
Nie miałam wyboru i musiałam jej słuchać, aż wreszcie zdecydowała, że już czas ze mną skończyć. Pożegnała się ze mną i zostawiła w piwnicy na pastwę wycieńczenia z pragnienia i głodu (a miałam nadzieje, że moja śmierć będzie szybka i spektakularna).
Po pewnym czasie, nawet nie wiem jak długim, ale mój żołądek już pewnie zjadł i strawił sam siebie, do piwnicy wpadł jakiś chłopak. Miał na oko jakieś 23 lata i był nawalony w trzy dupy. Udało mi się wykrzesać trochę mocy, by poprosić go by mnie rozwiązał. Zrobił to z ochotą, a po tym padł i zasnął? Nie wiem co się z nim stało, bo szybko (na ile pozwalało mi wycieńczenie) wydostałam się z piwnicy, a potem z lasu. Na chwiejnych nogach przeszłam przez miasto, a że była bardzo późno noc to nikt mnie nie widział i dotarłam do mojego domu. W moim pokoju o dziwo paliło się światło, a że ja byłam tutaj, a nie w domu wytłumaczenie było jedno. Katherine Suka Pirce.
Ostatkiem sił weszłam po werandzie i bez pukania weszłam do domu. Kiedy tylko przestąpiłam próg, pojawiła się moja mama. Miała związane włosy, a ubrana była w jeansy i czarną tunikę. W rękach trzymała ścierkę i talerz, który wycierała. 
Kiedy mnie zobaczyła talerz wyleciał jej z rąk, a minę miała z szokowaną.
- Elena! Kochanie co się stało?- zapytała podbiegając do mnie i mocno przytulając. Nareszcie! W ramionach mamy czułam się znów jak mała dziewczynka. Czułam się tak bezpiecznie w jej ramionach. Chwilę później z gabinetu wyszedł tata. Kiedy nas zobaczył podszedł do nasz szybkim krokiem.
- Gdzie ty byłaś?- zapytał- Przecież jeszcze 15 minut temu byłem u Ciebie w pokoju- powiedział wskazując ręką na schody.
- A myślałam, że już tam skonałaś- usłyszeliśmy głośne westchnienie u szczytu schodów. Oderwałam się od mamy i spojrzałam na szczyt schodów, choć i tak wiedziałam kogo tam zobaczę.
Katherine opierała się o poręcz schodów i miała żądzę mordu w oczach. Mama patrzyła to na mnie to na nią i nie mogła nic powiedzieć, to tata odezwał się pierwszy.
- O co do cholery chodzi?!- zapytał podniesionym głosem
- Prawda jest taka, że wasza córeczka miała zginąć, a ja miałam zająć jej miejsce- powoli schodziła ze schodów, a ja ani moi rodzice nie spuszczaliśmy z niej oczu.
- Ale dlaczego to zrobiłaś?- zapytała cicho mama.Katherine uśmiechnęła się przebiegle.
- Bo moja rodzina wyrzekła się mnie ponad 400 lat temu...-urwała-... albo miałam taki kaprys- dokończyła z uśmieszkiem.
- Kim ty w ogóle jesteś? I czemu wyglądasz jak Elena- zapytał tata.
- Jestem Katherine Pirce. Wampir, a wasza córeczka jest moim sobowtórem- widziałam przerażenie, malujące się na twarzach rodziców. I ja w tym momencie też byłam przerażona, bo wiedziałam, że Katherine nie zostawi nas w spokoju i nie odejdzie. Zaraz ktoś miał zginąć.
- Nareszcie miałam mieć normalne życie- powiedziała patrząc na mnie, a w jej oczach malował się coraz większy gniew- Skoro ja nie mogę mieć normalnego życia, to ty też nie będziesz mieć- powiedziała i w wampirzym tempie podbiegła do taty i skręciła mu kark. Z mojego gardła wydał się cichy krzyk, bo w ułamku sekundy znalazła się przy mamie i jej też skręciła kark. Mama osunęła się na podłogę, a ja upadłam obok niej na kolana, z oczu pociekły i łzy. Wiedziałam, że już nic nie mogę zrobić by ich uratować. Chciałam się z nimi pożegnać. 
- Nie myśl, że z Tobą skończyłam- powiedziała powoli do mnie podchodząc. Czekałam, aż moja śmierć, nastanie, ale ona podwinęła rękaw i nadgryzła nadgarstek. Wiedziałam co chce zrobić. Próbowałam wstać i uciec, ale wiedziałam, że z nią  nie mam najmniejszych szans- Myślisz, że pozwolę Ci uciec?- zapytała. Złapała mnie od tyłu i przycisnęła nadgarstek do moich ust. Nie chciałam tego pić. Zaciskałam usta z całej siły, ale ja byłam za słaba a ona za silna. Skosztowałam jej krwi- Teraz będziesz żyć ze świadomością, że cała twoja rodzina zginęła przez Ciebie- sapnęła mi do ucha- Jeszcze się spotkamy- powiedziała i skręciła mi kark....

I tak mijały lata.
Kiedy się obudziłam Katherine zadbała, o to bym przeszła przemianę, nawet gdybym chciała się zabić to nie mogłam, bo podłączyła mi kroplówkę z krwią (do tej pory nie wiem skąd ją wytrzasnęła). Byłam zdezorientowana i przestraszona. Musiałam ukrywać się w dzień i przemieszczać się w nocy, aż znalazła mnie wampirzyca Annabeth. Przez jakiś czas pomagała mi okiełznać "głód' i pomogła zdobyć pierścień na słońce. Trzymałyśmy się razem, aż pewnego dnia po prostu zniknęła. Zaczęłam podróżować, po kraju. Dotarłam do miasteczka Forks. Ukrywałam się w lesie, aż znalazłam konającą dziewczynę w dodatku była w ciąży. Taak. To była Bella. Chciała żeby jej pomóc, a że nie chciałam być sama to zmieniłam ją i od tej pory jesteśmy siostrami. 


Koniec retrospekcji

Tak wspomnienia czasem wracają w najmniej odpowiednim momencie, a ja przysięgłam sobie, że ją po prostu zabiję. Z zimną krwią tak jak ona zabiła moich rodziców i mnie... 
Ale nie myślę teraz o tym. Muszę się ubrać i pojechać do szpitala po krew. W końcu trzeba czymś uraczyć przyszłych gości. Szybko wpadłam do garderoby i ubrałam się w pierwsze ubrania jakie wpadły mi w ręce. Włosy związałam w koka. Chwyciłam torbę i zbiegłam na dół w pośpiechu zakładając buty. 
- E, "Szybcy i Wściekli" dokąd zmierzasz?- zawołała z salonu Ness- I po co się tak odstawiłaś?- zapytała wchodząc do przed pokoju gdzie właśnie zakładałkam kurtkę. 
- Stefan ma przyjść dlatego tak się odwaliła- zaśmiała się Isa, wyłaniając się z kuchni. Zapięłam ostatni guzik kurtki i odwróciłam się do nich z założonymi rękami. 
- Szyba jestem, a wściekła zaczynam być- powiedziałam- W ogóle co wy macie z tym Stefanem?- prychnęłam.  Dziewczyny wymieniły między sobą spojrzenia i "te" uśmieszki.
- Nie nic, tak tylko głośno myślę- powiedziała niewinnie Bella, a Ness powstrzymywała się przed nie kontrolowanym wybucham śmiechu.  Mój  gniew narastał. Co prawda Stefan jest niczego sobie, ale żeby tak od razu jakieś głupie aluzje. Normalnie jak w podstawówce.  
Złapałam torbę i kluczyki od samochodu i już miałam wychodzić, kiedy coś mi wpadło do głowy. 
- Jeżeli zaczniecie taką scenie kiedy już przyjadą, to obiecuje że zakołkuje was we śnie- zagroziłam i wyszłam. Usłyszałam jeszcze tylko śmiech sióstr. Ale mówiłam serio, jedna głupia aluzja i ich życie stanie się piekłem na ziemi. 
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do szpitala. 


W tym samym czasie- Bella i Ness 

Bella

- Myślisz, że ona tak serio z tymi kołkami?- zapytała Ness, uśmiechając się od ucha do ucha. 
- Cholera ją wie- wzruszyłam ramionami. Właśnie miałam wchodzić do kuchni, żeby dokończyć koktajl z krwi, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do drzwi. To nie mogła być Elena, bo przecież weszłaby bez pukania, chociaż z nią wszystko jest możliwe. 
- Elena do cholery jasnej to przestało być śmieszne 10 lat temu- powiedziałam otwierając drzwi i zamarłam. Przede mną stali   bracia Salvatore, Damon uśmiechał się zadziornie, a Stefan uśmiechał się, po porostu. 




- Aż tak bardzo przypominam słodką Elenę- zapytał Damon opierając się o futrynę drzwi. Lubię tego gościa.
-Witaj- przywitał się Stefan. Uśmiechnęłam się do niego. 
- Znowu zjadasz dostawcę pizzy?- krzyknęła Ness wchodząc do przed pokoju. Kiedy zobaczyła chłopaków myślałam,  że się zaczerwieni- O, ale skucha- uśmiechnęła się- Czemu nie zaprosisz ich do środka?
- Właśnie- dodał Damon z uśmiechem. Tak chcesz się bawić?
- Zapraszam Stefanie- uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie i przepuściłam go w drzwiach. Stefan niepewnie przestąpił próg, bo jak to wampir naszej rasy musiał zostać zaproszony. 
Odwróciłam się na pięcie i nonszalancko ruszyłam w stronę salonu.
- Ekhm, ekhm- chrząknął Damon. Odwróciłam się z udawanym zdziwieniem w jego stronę- Och no tak, jak mogłam o tobie zapomnieć- zaśmiałam się- Wejdź- skinęłam ręką w jego stronę i nie patrząc czy idzie za mną poszłam do salonu, gdzie już siedziała Ness i podawała Stefanowi szklankę z Burbonem, a potem usiadła obok niego i zaczęła sączyć alkohol ze swojej szklanki. 
- Ej, a ty nie jesteś na to za smarkata?- zapytał Damon rozwalając się w fotelu. 
- Chcesz mieć we mnie wroga?- zapyta przymrużając oczy. 
- A gdzie jest Elena?- odezwał się Stefan, pierwszy raz od kiedy do nas przyszedł. Otwierałam usta żeby odpowiedzieć, ale...
- Chciałeś powiedzieć Katherine- ...wciął się Damon. Ja pierdolę, czy ten człowiek na prawdę nie widzi różnicy między moją siostrą, a tą egoistyczną suką?!
- To nie jest Katherine!- krzyknęła Ness- To jest Elena Gilbert! Nasza siostra. 
- Nie przekonuje mnie to- odciął się Damon.
- Słyszałeś kiedyś o sobowtórach?- zapytałam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę. 
- Nie, ale "Elena" coś o nich wspominała- powiedział nakreślając w powietrzu cudzysłów. Z lekka denerwuje mnie to, że mi nie wierzą. Chyba muszę im opowiedzieć jak to jest. 
- Mam nadzieje, że Elena nie będzie zła- westchnęłam- Opowiem wam jak to jest z Eleną i Katherine- usiadłam na sofie i zaczęłam opowiadać* 


W późniejszym, ale dalej tym samym czasie...

 Elena

W szpitalu bez problemu odnalazłam laboratorium, gdzie trzymali krew do przetaczania ludziom. Musiałam zahipnotyzować kilku lekarzy, ale to mały pikuś
Do przenośnej lodówki wsadziłam kilkanaście, torebek i swobodnie wyszłam ze skrzydła laboratoryjnego.  Szybko przeszłam przez kilka korytarzy i znalazłam się w holu, stąd już prosta droga do wyjścia. Kiedy szłam, jak na złość w recepcji musiał się znaleźć Dr. Cullen. Po prostu bosko. Nie ma siły, żeby mnie nie zauważył. Jako jedyna nie jestem ubrana w piżamę, lub kitel i mam w rękach niebieską mini-lodówkę. Już po mnie. 
Staram się przejść obok niego niezauważona. Kiedy już myślę, że mi się udało słyszę za sobą...
- Witaj Eleno- odwróciłam się powoli. Cullen stał przede mną i uśmiechał się życzliwie.
- Hej- odpowiedziałam udając zmieszanie
- Co Cię tu sprowadza?- zapytał i spojrzał podejrzanie na lodówkę. Bez skutecznie próbowałam ukryć ją za plecami. 
- Zwiedzam- odpowiedziałam szybko. Uniósł brwi do góry.
- I potrzebna Ci do tego krew przeznaczona dla moich pacjentów?- zapytał.
- Przynajmniej nie żywimy się na mieście- skapitulowałam- Bo gdyby tak było to do twojego szpitala w ostatnim czasie trafiłoby o wiele więcej ludzi.
- Ale nie możesz też zabierać, krwi kiedy tylko Ci się podoba- powiedział podchodząc do mnie bliżej, tak by nikt nas nie słyszał. 
- Musimy coś jeść inaczej wyschniemy i staniemy się żywymi trupami!- syknęłam, tracąc powoli cierpliwość- Nie polujemy w mieście i to Was powinno zadowalać.
- Eleno, ta krew jest nam potrzebna- powiedział już poważnie. W głowie zaczęła mi kiełkować pewna myśl... Nie Elena! Chyba Cię pogięło. Ale nim zdążę się powstrzymać słowa wylatują z moich ust. 
- Jeśli będę mogła zabierać ze szpitala krew, za każdym razem kiedy tu przyjdę będę Ci dawała moją, abyś mógł szybko leczyć ludzi- jego złote oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia.
- O czym Ty mówisz?
- Będziesz musiał tylko pilnować, żeby nikt ich nie zabił przez 24h od podania jednej dawki- powiedziałam twardo- Pierwsza porcja już teraz- zarządziłam i poszłam z powrotem w stronę laboratorium na pobranie krwi nie patrząc czy doktorek idzie za mną. 


20 min później 

Właśnie wjeżdżam na podjazd w naszym domu. 
Trochę myślałam nad tym małym "układem" między mną, a Cullenem, ale jeżeli chcemy tu zostać i żyć w spokoju to, jestem w stanie zrobić wszystko. 
Kiedy wysiadłam z auta zobaczyłam niebieskiego mustanga, zaparkowanego, pod lasem. Dziwne, bo nigdy go nie widziałam, ani nie znałam osoby, która posiadałaby taki model. Szybko wyjęłam "zamówienie" z bagażnika i weszłam do domu. 



 Kiedy zamknęłam za sobą drzwi usłyszałam głos damskie i męskie. Czyżby nasi goście już przyszli? Postawiłam lodówke w przed pokoju i poszłam do salonu, gdzie zastałam moje siostry i braci Salvatore.  
- A co tu się dzieje?- zapytałam opierając się o drzwi. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. 
- A nic tak sobie rozmawiamy- odpowiedziała Ness. 
- Witaj Eleno- powiedział Damon unosząc szklankę z whisky. 
- O, to już nie jestem Katherine- powiedziałam wchodząc głębiej do pokoju. Zobaczyłam, że Stefan się na mnie patrzy. Uśmiechną się do mnie, a ja do niego. Chyba muszę to przyznać sama przed sobą, że Stefan bardzo mi się podoba. Ciekawe czy dałby się namówić na randkę?
Podeszłam do barku i nalałam sobie Burbona. 
- Nie- odezwał się Stefan- Bella nam wszystko wytłumaczyła- pociągnęłam łyk i kpiąco spojrzałam na Belle. 
- Długo nie wracałaś więc, nie było na co czekać- wzruszyła ramionami- Przynajmniej już wszystko jest wyjaśnione- uśmiechnęła się. 
- To dobrze- uśmiechnęłam się i usiadłam koło Ness- To skąd tu przyjechaliście i dlaczego wybraliście Olimpie?- zapytałam. 
- Podróżujemy po świecie- odpowiedział Stefan- A przyjechaliśmy z Nowego Orleanu...
-... a Olimpie wybraliśmy ze względu na piękne i cholernie zielone krajobrazy- wciął się Damon. 
- Haha, nie jest tu, aż tak zielono- zaśmiałam się- Forks. To dopiero zielone zadupie- uśmiechnęłam się- Bez urazy Bella- puściłam do niej oczko, a ona uśmiechnęła się do mnie zgryźliwie. 


2h później

Chłopaki właśnie się zbierają. Bardzo miło nam się gadało, opowiedzieli, nam swoją historie i wychodzi na to, że nie tylko mi Katherine zniszczyła życie. 
- Miło się gadało- zagaiła Nessie, kiedy chłopaki stali już za drzwiami- Musimy to kiedyś powtórzyć- zaznaczyła. 
- Tak. Ale następnym razem urządzimy piżama-party i zagramy w rozbieranego pokera popijając Burbona z butelek- powiedział Damon i puścił oczko do Belli. 
- Jak dla mnie bomba- powiedziała i uśmiechnęła się- Na razie!- powiedziała równo z Ness i zniknęły w głębi mieszkania. Damon zszedł z werandy i poszedł w stronę swojego samochodu. Na werandzie zostałam tylko ja i Stefan. Zdążyłam go polubić, przez tą chwile kiedy i nas byli. 
- Było miło- uśmiechną się zwracając do mnie.
- Musze się z Tobą zgodzić- widać było po nim, że jest zdenerwowany, ale ciekawe co to zdenerwowanie u niego wywoływało. 
 - Może miałabyś ochotę wyskoczyć, ze mną jutro wieczorem- o cholera! Tego się nie spodziewałam! Miałam ochotę skakać ze szczęścia, nawet nie wiedziałam, że tak bardzo go polubiłam. W środku tańczyłam, ale na zewnątrz wyglądałam jak wagon medytujących tybetańskich mnichów. 
- Chętnie- uśmiechnęłam się, a jemu jakby spadł kamień z serca. Teraz to dopiero Bella i Ness nie dadzą mi żyć.  
- Te Romeo!- krzyknął Damon- Skończ te amory, zgodziła się to rusz swój szanowny tyłek i chodzi już- Stefan westchnął.
- Wpadnę po Ciebie jutro wieczorem- powiedział i w rękę wcisnął mi karteczkę, po czym szybko pobiegł do Damona. Niepewnie otworzyłam karteczkę, był tam numer telefonu. Jego numer telefonu. 
- Miałeś to zaplanowane od początku?- krzyknęłam zanim wsiadł do auta. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechną rozbrajająco.  
Odjechali. 





Zamknęłam za sobą drzwi, a na mojej twarzy gościł absurdalny uśmiech. 
- Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!- krzyknęła Ness wbiegając do przed pokoju- Wiedziałam, że coś macie do siebie! Ja to jednak jestem genialna!- wyglądała jak dziecko, które dowiedziało się, że pod choinkę dostanie psa. 
- To tylko przyjacielskie spotkanie- mruknęłam. 
- Tak, najpierw przyjacielskie spotkanie, a potem będziecie szaleć z miłości- powiedziała teatralnie Bella. 
- Masz randkę z mega  przystojniakiem!- krzyknęła Ness
- Mam randkę z mega przystojniakiem!- krzyknęłam. Cieszyłam się, na prawdę. Może tak się stanie, że coś między nami będzie, a jeśli nie to zostaniemy dobrymi przyjaciółmi. 
- Trzeba to opić- zarządziła Bella. 
- Zgadzam się- poparła Renesmee
- Upijmy się- zgodziłam się. 
- Jak myślisz, jak szybko zostaniemy ciotkami?- zapytała Ness Bellę
- Oj, długo nie będziemy musiały czekać- zaśmiała się. 
- Boże z kim ja mieszkam- westchnęłam.
- Ale i tak nas kochasz- stwierdziła Ness i dała mi całusa w policzek. 
Śmiejąc się poszłyśmy do mojego pokoju, włączyłyśmy jakieś romansidło, wzięłyśmy jakieś lody z zamrażalki, krew i Burbon i tak zasiadłyśmy do "uczczenia" mojej "randki" i Stefanem Salvatore.



---------------------------------------------------------------------

Było ciężko, ale dałam radę ;)

Przepraszam, ze tak długo czekaliście :( 

Nie miałam głowy do pisania. 

Proszę komentujcie.
Wasze komy są jak kopniak, który zachęca do pisania. 

Dzięki ;** 

Elena Katherine Gilbert Pirce ;*