Oczami Eleny
muzyka :)
Obudziło mnie denerwujący dźwięk budzika. Nie otwierając oczu, wymacałam budzik stojący na szafce obok łóżka i wyłączyłam denerwującą melodyjkę. Przekręciłam się na plecy i nakryłam głowę poduszką, licząc jeszcze na odrobinę słodkiego lenistwa.
Zapadłam właśnie w drzemkę, kiedy do mojego pokoju wpadła Renesmee i rzuciła się na mnie.
- Wstawaj Misiaczku- powiedziała słodziutko zaglądając pod poduszkę na mojej twarzy- Mamy nowy piękny dzień- zaśmiała się. Westchnęłam i zrzuciłam ją z siebie, a zarazem z łóżka. Uśmiechnęłam się pod nosem i przewróciłam na brzuch, tuląc do siebie poduszkę.
- O nie. Tak nie będziemy się bawić- mruknęła i ściągnęła za mnie kołdrę, a następnie chwyciła mnie za nogę i zrzuciła z łóżka.
- Czy możesz uprzykrzać życie z rana komuś innemu, a nie mnie?- zapytałam wstając.
- Niestety nie- westchnęła- Bella z rana pojechała na jakieś zawody biegowe i nie mam komu dokuczać- zrobiła smutną minkę- A tak po za tym, to ubieraj się, bo spóźnimy się do szkoły- uśmiechnęła się i wyleciała z pokoju, zostawiając mnie samą. Pozbierałam się i poszłam do garderoby. Wzięłam wcześniej przygotowany
zestaw i poszłam do łazienki.Wzięłam długi, gorący prysznic. Wysuszyłam włosy i założyłam wcześniej wybrany strój. Szybciutko zrobiłam makijaż i związałam włosy w
kucyk, a następnie go natapirowałam. Jeszcze tylko przelotnie spojrzałam w lustro. Spodobało mi się to co w nim zobaczyłam. Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do pokoju. Zabrałam z niego torbę, telefon i ruszyłam do kuchni gdzie czekała na mnie
Ness (
fryzura).
- Nareszcie Księżniczka raczyła zejść- powiedziała z przekąsem znad miski z płatkami. Odłożyłam torbę na krzesło. Pokazałam jej język i poszłam nalać sobie kawy- Bardzo dojrzałe zachowanie siostrzyczko- uśmiechnęłam się do niej znad kubka z kawą.
- A tak w ogóle to gdzie jest Bella? Powiedziałaś tylko, że pojechała na biegi- zapytałam opierając się o blat.
- Ma jakieś finały stanowe w Biegach Długich, czy jakoś tak. Rano bezczelnie mnie obudziła i powiedziała, że wróci jutro- odpowiedziała wkładając miskę i łyżkę do zmywarki- Tyle wiem. Ale po o my się o Nią martwimy? Jeśli będzie w złym humorze to wytłucze pół miasta. Norma- powiedziała wyciągając z szafki kubek i nalała sobie do niego kawy.
- Hmm... W sumie racja- mruknęłam.
- Denerwujesz się przed randką- zapytała z przekąsem po chwili ciszy. Boże wiedziałam, że niedługo z tym wyskoczy. Ja jednak postanowiłam zachować spokój.
- To tylko przyjacielskie spotkanie...- zaczęłam, ale w głębi ducha myślałam zupełnie inaczej. Chciałam, aby z tego "spotkania" wynikło coś więcej.
- Weź przestań gadać głupoty- żachnęła się- Takie kity to możesz wciskać Caroline, ale nie mnie- zaśmiała się. I właśnie w tym momencie, jakby na zawołanie
rozdzwonił się mój telefon, a dzwoniła oczywiście... Caroline. Odebrałam i przełączyła na głośnomówiący.
-
Dlaczego dowiaduję się ostatnia, że masz dziś randkę z mega przystojniakiem?!- wyrzucała z siebie słowa z szybkością karabinu maszynowego. Rzuciłam mordercze spojrzenie Ness, ale ona zrobiła zdziwioną minę.
- Ciebie też miło słyszeć Car- westchnęłam.
-
Daj sobie spokój, z czułościami. Opowiadaj- zażądała.
- Ale nie ma o czym opowiadać- powiedziałam sfrustrowana. Czemu one nie dają mi żyć.
-
Eleno Blanco Gilbert! Nie denerwuj mnie!- Boże! z kim ja się przyjaźnie?
- Car, umówmy się, że opowiem Wam- Tobie i Bonnie wszystko co się dzisiaj działo, ze wszystkimi szczegółami- modliłam się by to na nią podziałało. Po drugiej stronie zapadła chwilowa cisza.
-
Hm. No dobra. Niech Ci będzie- westchnęła-
Ale nie myśl sobie, że Ci odpuszczę.
- Nie śmiem w to wątpić- westchnęłam. Widziałam jak Renesmee próbuje powstrzymać się od śmiechu.
-
Miłego dnia dziewczyny. Pa.
- Pa Caroline. Kochamy Cię- powiedziała Ness. Rozłączyłam się.
- Zanim się na mnie wydrzesz pragnę Cię powiadomić, że nic nie powiedziałam Caroline- zaczęła się bronić Ness. Już miałam jej powiedzieć co o tym myślę, kiedy dostałam sms-a.
Nie ma za co ;*
Bell ;)
- Taaa... wiem, że to nie Ty jej to powiedziałaś- westchnęłam i podałam jej telefon. Zaczęła się śmiać.
- Och... Wiedziała kiedy wybrać moment, żeby Ci dokuczyć. Jest teraz w bezpiecznej odległości od Ciebie.
- Ale kiedyś musi wrócić- stwierdziłam- Wtedy się nie pozbiera- Ness dalej się śmiała, kiedy pakowała do torby butelkę z krwią, jedną podała mi.
- Chodźmy już bo się spóźnimy, a mam test z hiszpańskiego- powiedziała zakładając torbę na ramię, wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę garażu. W przejściu jeszcze chwyciłyśmy kurtki i kluczyki do mojego samochodu.
- Uczyłaś się w ogóle do tego testu- zapytałam z powątpiewaniem siadając za kółkiem. Ness już siedziała na miejscu dla pasażera.
- No. Soy demasiado bueno para ellos, y ellos son demasiado débiles para mí (tł. "Nie. Jestem dla nich za dobra,a oni są dla mnie za słabi.").- dopowiedziała płynną hiszpańszczyzną(?). Zaśmiałam się i wyjechałam na drogę.
- Por lo tanto, vamos a demostrar a todos que son débiles (tł. "Zatem ruszajmy, aby udowodnić wszystkim, że są słabi").- I tak, w nareszcie dobrych humorach pokonałyśmy drogę do szkoły.
***
Oczami Renesmee
Elena chwilę temu poszła matematykę, a ja stoję pod swoją szafką i pakuje potrzebne mi na dzisiaj książki. Chwilę temu dzwonił dzwonek i jestem pewna, że się spóźnię, ale jedno małe spojrzenie w oczy nauczyciela i będzie po sprawie. Już miałam zatrzasnąć drzwiczki, ale "ktoś" zrobił to za mnie. O sąsiednią szafkę opierał się Damon Salvatore i uśmiechał od ucha do ucha.
- Czy Ty, aby nie nie jesteś za stary na tą szkołę?- zapytałam stając na przeciw niego.
- Może, tak troszkę- odpowiedział z udawaną powagą
Poprawiłam torbę na ramieniu, wyminęłam go i poszłam w swoją stronę. Moja samotna wędrówka nie trwała długo, ponieważ zaraz mnie dogonił.
- Gdzie masz swoje siostry? Myślałem, że jesteście jak Trzej Muszkieterowie. No wiesz, "jeden za wszystkich wszyscy za jednego"- próbowałam powstrzymać wpełzający na moją twarz idiotyczny uśmiech, ale po prostu się nie dało.
- Zawsze jesteś taki denerwujący?- zapytałam odwracając się w jego stronę.
- Yep. To mój wrodzony talent- uśmiechną się. Co jak co, ale ten jego uśmiech jest zabójczy.
- Elena poszła na matematykę, a Bella z samego rana pojechała na biegi- powiedziałam po chwili- A ja jestem już spóźniona na hiszpański- westchnęłam. Chyba jednak będę musiała zdawać w innym terminie- Skoro nie jesteś za stary na liceum, to czy nie powinieneś iść na lekcje?- zapytałam zadziornie.
- Jestem ulubieńcem nauczycieli- uśmiechnął się- Mogę robić co chcę, kiedy chcę i z kim chce- zakończył kiedy stanęliśmy przed drzwiami klasy, w której miałam zajęcia.
- Przykro mi, ale ja nie jestem "ulubieńcem nauczycieli" i mnie takie przywileje nie obowiązują- Westchnęłam z udawanym smutkiem, kładąc dłoń na klamce drzwi.
- Jestem pewien, że jeśli byś się postarała to mogłabyś zostać czyją kolwiek ulubienicą- powiedział zaglądając mi głęboko w oczy. Znam to spojrzenie.
- Nie ze mną te numery- powiedziałam mrużąc oczy. Damon zamrugał parę razy i odsuną się kawałek.
-Zawsze warto spróbować- westchnął. Pokręciłam głową z uśmiechem, pociągnęłam za klamkę i weszłam do klasy- Do zobaczenia- usłyszałam kiedy zamykały się drzwi.
***
Oczami Eleny
Pora lunchu w szkole to mój ulubiony czas.
Jest to czas kiedy można się urwać od męczących nauczycieli i dusznej klasy. Na prawdę ciężko jest wytrzymać w klasie pełnej krwi. Mam dużą samokontrolę, ale no przecież nikt nie jest z kamienia.
Dlatego tak właśnie lub tak porę obiadową, bo mogę się pożywić i później z czystym sumieniem mogę iść na ostatnie lekcje.
Właśnie grzebię w swojej szafce. Śpieszę się, bo na stołówce czeka na mnie Renesmee. Szybko z samego końca wyciągam butelkę z posiłkiem i zatrzaskuję szafkę. Odwracam się i z impetem na kogoś wpadam. Okazuję się, że tym kimś jest Edward Cullen.
- Czego chcesz?- pytam niezbyt grzecznie.
- Gdzie jest Bella?
- Och, nagle zaczęła Cię interesować?
- Chcę z nią porozmawiać- powiedział spokojnie- Czy powiesz mi gdzie Ona jest?
- Trzymaj się od mojej siostry z daleka- wycedziłam przez zęby- Jestem pewna, że nie chciałaby z Tobą rozmawiać.
- Prędzej czy później będzie musiała to zrobić- naszej wymianie zdań zaczęło się przyglądać coraz więcej ludzi, co nie było mi na rękę.
- Sama zdecyduje czy chce z Tobą rozmawiać- warknęłam- A teraz przepraszam- powiedziałam i wyminęłam go. Szybkim krokiem przeszłam do stołówki, gdzie przy stoliku czekała na mnie Ness, Damon i Stefan. Zdenerwowana usiadłam obok nich i zaczęłam wygrzebywać obiad z torby. Upiłam spory łyk i głęboko odetchnęłam. Czułam na sobie spojrzenia obecnych przy stoliku.
- Co się stało?- zapytała Ness.
- Cullenowie się stali- odpowiedziałam.
- Zaczepiali Cię?
- Tylko Edward. Chciał wiedzieć gdzie jest Bella.
- Teraz sobie nagle o niej przypomina. A gdzie był przez ostatnie lata?
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać- odpowiedziałam.
- Ostatnio się nad czymś zastanawiałam- westchnęła Ness, po chwili- Czy nie powiedzieć Cullen'om prawdy... O mnie- zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Bracia Salvatore popatrzyli na siebie, a potem na nas. Siedzieli cicho i nie wtrącali się.
- Wiesz Ness... To twój wybór. Zrobisz co będziesz chciała, ale najpierw pogadaj z Bell- Renesmee pokiwała głową.
- To tylko takie przemyślenia. Nie wiem czy chcę to zrobić- siedzieliśmy chwilę w ciszy, a później zaczęłyśmy gadać z chłopakami i atmosfera stała się luźniejsza.
Ulżyło mi z tego powodu.
***
Już od jakiegoś czasu siedzimy w domu.
Stefan już nie długo ma po mnie przyjechać, a ja sterczę w garderobie i szukam czegoś odpowiedniego na nasze spotkanie. Zdecydowałam, że muszę wyglądać seksownie, ale nie ździrowato, elegancko, ale na luzie, poważnie, ale zarazem uroczo. Przewróciłam całą garderobę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, ale nic takiego nie znalazłam. Kiedy grzebałam w stercie ciuchów na podłodze, do pokoju weszła Ness z czarnym pudełkiem w rękach.
- A tobie co? Tornado przeszło po garderobie?- zapytała. Posłałam jej mrożące krew w żyłach spojrzenie, na co ta tylko się uśmiechnęła.
-Zamiast się szczerzyć to może byś mi pomogła?- na jej usta wpełzł jeszcze szerszy uśmiech.
- Właśnie po to tu przyszłam- podeszła do mnie i wręczyła mi czarne pudło z czerwoną kokardą. Popatrzyłam na Ness, później na pudełko i ...- No otwórz to!-powiedziała zniecierpliwiona. Zrobiłam tak jak kazała. Otworzyłam pudełko, a w środku znalazłam piękną czarną
sukienkę. To było dokładnie to czego szukałam przez cały czas.
- Wow... Ness... Ona jest śliczna!- powiedziałam wstając. Podeszłam do lustra, przykładając sukienkę do ciała.
- Miałam nadzieje, że Ci się spodoba- podeszła i stanęła za mną- Teraz muszę szukać nowego prezentu urodzinowego dla Ciebie- zaśmiała się.
- Dziękuje- odwróciłam się i objęłam ją mocno. Z westchnieniem odwzajemniła mój uścisk.
- Dla Ciebie wszystko, siostrzyczko- zaśmiała się puszczając mnie- A teraz czas zrobić Cię na bóstwo, aby Stefano padł na kolana- zaśmiała się i pociągnęła mnie do łazienki.
***
Stefan był punktualny. Zjawił się po mnie o 06:30pm.
- Witaj- powiedział kiedy otworzyłam mu drzwi- Wyglądasz pięknie- zrobiło mi się gorąco na to wyznanie.
- Dziękuje. Ty też wyglądasz nieźle- rzuciłam nonszalancko.
- Idziemy?- zapytał grzecznie.
- Tak. Jasne- odpowiedziałam i wzięłam kurtkę.
- Bawcie się dobrze dzieciaki- powiedziała Ness, pojawiając się znikąd. Stefan się uśmiechnął. Posłałam jej morderczy uśmiech przez ramię kiedy zamykałam drzwi. Stefan podał mi ramię. Przyjęłam je z uśmiechem i dałam się poprowadzić do jego samochodu. Jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi od strony pasażera.
- Czy mogę wiedzieć dokąd mnie zabierasz?- zapytałam kiedy siadał za kółkiem.
- Niech to będzie niespodzianka- odpowiedział tajemniczo. Nie odzywałam się już i dałam się powieźć w nieznane.
***
muzyka
Po kilkunastu minutach jazdy, w oddali ujrzałam mały świecący punkt. Zaczęłam się zastanawiać jaki to pomysł narodził się pod tą bujną czupryną Stefana.
- Niech zgadnę: Dalej nie powiesz mi dokąd mnie zabierasz?-uśmiechną się znowu i spojrzał na mnie- Dobra! Niech Ci będzie.
Po kolejnych kilku minutach jazdy moim oczom ukazała się piękna
altana. Było w niej pełno świec. Na środku stał zastawiony stół i dwoje krzeseł. Zaparło mi dech w piersiach. Stefan zatrzymał samochód dokładnie naprzeciw ścieżki prowadzącej do altanki. Szybko wyskoczył z samochodu i otworzył przede mną drzwi. Podał mi rękę i pomógł wysiąść z auta, a ja dalej byłam w szoku.
- Podoba Ci się?- zapytał. Pokiwałam głową. Nie stać mnie było w tym momencie na nic więcej. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak pięknego.
- Pomyślałem, że lepiej będzie się spotkać z dala od ludzi. Chciałbym lepiej Cię poznać- uśmiechną się.
- Jest pięknie- powiedziałam w chwili kiedy wprowadził mnie do środka. Otuliło mnie ciepło świec. I choć na ziemi leżał jeszcze gdzie nie gdzie śnieg, mi było ciepło. Stefan odsuną mi krzesło bym mogła usiąść, sam zaraz zajął miejsce na przeciw mnie i nalał nam wiana.
- Mam nadzieje, że lubisz włoskie jedzenie?- zapytał
- Uwielbiam- uśmiechnęłam się i podniosłam srebrną pokrywę, która spoczywała na moim talerzu. Risotto. Uwielbiam.
- Smacznego.
- Wzajemnie- uśmiechnęłam się i wzięłam pierwszy kęs. Mmmm... najlepsze risotto jakie jadłam w życiu. Westchnęłam z uznaniem.
- Dobre?
- Najlepsze jakie jadłam. Ktoś kto potrafi tak gotować mogłabym poślubić.
- Cieszę się- uśmiechną się tajemniczo.
- Co ja takiego powiedziałam?- zapytałam.
- Nie nic- zaśmiał się i wziął łyk wina. Dalej jedliśmy w ciszy.
Po skończonym posiłku rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy....
(*nie będę was zanudzać tym o czym rozmawiali, puśćcie wodze fantazji... byle nie za daleko xD)
Kilka godzin później. Już pod naszym domem
- Wspaniale się dziś z Tobą bawiłem Eleno- powiedział, kiedy staliśmy pod schodami prowadzącymi do nas do domu.
- Ja też się wspaniale bawiłam- uśmiechnęłam się- To był cudowny wieczór- zapadła krępująca cisza. W końcu to ja postanowiłam się odezwać pierwsza- To ja już pójdę- westchnęłam- Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś to powtórzymy- uśmiechnęłam się.
- Z pewnością- uśmiechnął się.
- To do zobaczenia- odwróciłam się i chciałam wejść na schody, kiedy poczułam, że ktoś za nadgarstek ściąga mnie w dół. Wpadłam w ramiona Stefana. Byłam trochę oszołomiona. Stefan się uśmiechał. Pochylił się i mnie pocałował. Mimowolnie przymknęłam oczy. O ja!.... Ale on całuje!
Po chwili oderwał się ode mnie, a mi aż tchu brakowało.
- Miłej nocy Eleno- powiedział i poszedł w stronę samochodu.
Jeszcze trochę zamroczona dotknęłam palcami ust. Po chwili na moją twarz wpełzł głupi uśmiech. Cała w skowronkach wbiegłam do domu. W salonie grał telewizor, co znaczyło, że Ness jeszcze nie śpi. Weszłam do salonu i opadłam na kanapę obok niej. Wpatrywałam się w sufit dalej z tym głupim uśmiechem. Czułam na sobie spojrzenie siostry.
- Po twoich maślanych oczkach i głupkowatym uśmiechu, zakładam, że randka się udała?
- I to jeszcze jak. To było niesamowite!- spojrzałam na nią.
Bardzo się cieszę. Aha! Caroline dzwoniła już chyba ze 6 razy. Powiedziała, że jeśli jutro z rana do niej nie zdzwonisz to pofatyguje się tu i na Ci nakopie- cała Caroline. Musi znać wszystkie plotki. Westchnęłam i wstałam.
- Idę spać. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Z pod kołdry wygrzebałam piżamę. Poszłam do łazienki, zmyłam cały makijaż, rozczesałam włosy i wzięłam 5 minutowy prysznic. Kiedy dotarłam do łóżka i weszłam pod ciepłą kołderkę wiedziałam, że przez całą noc będę śnić o pocałunku Stefana. I o tym co zaczynam do niego czuć.
-----------------------------------------------------------------
Dziękuje za to, że jesteście :)
Jak tam wakacje?
Gdzie się wybieracie?
Ja 14 lipca wyjeżdżam do Pobierowa i nie będzie mnie cały tydzień :) Mam nadzieje, że wana mi tam dopisze :)
Pozdrawiam ;)
Elena Katherine Gilbert Pirce ;*